-
Leopold Staff
Lamia
Jeśli pragnę, by w moim śnie szumiały trawy,
Kwitły kwiaty i chłodna srebrzyła się rosa,
To z serdecznej o białe twe stopy obawy,
Bo co nocy w śnie moim przechadzasz się bosa.
Jeśli pragnę, ażeby w mym śnie ptaki polne
Czar miłości zlewały na cię w słodkim śpiewie,
To przeto, że twe serce, miłować niezdolne,
O piękności kochania na jawie nic nie wie.
Jeśli pragnę, ażeby w mym śnie w sercu mojem
Ulewą łez szumiała fontanna perlista,
To przeto, by cię myła jasnym płaczu zdrojem,
Byś choć w mym sercu była od łez moich czysta
-
Zygmunt Krasiński
Ledwom cię poznał
Ledwom cię poznał, już cię żegnać muszę,
A żegnam ciebie, jak gdybym przez wieki
Żył z tobą razem i kochał twą duszę,
A teraz jechał w jakiś kraj daleki
I nie miał nigdy już obaczyć ciebie,
Chyba gdzieś — kiedyś — po śmierci — tam, w niebie!
Gdybym przynajmniej zostawiał cię żywą,
Nie strutą jadem, nie śpiącą w żałobie,
Jak senna Julia sama jedna w grobie —
Gdybym mógł marzyć, że będziesz szczęśliwą,
Ze choć raz jeszcze oczyma czarnemi
Spojrzysz radośnie na błonia tej ziemi
I rzekniesz z cicha: "Świat ten piękny, Boże!" —
Płakałbym jeszcze, lecz mniej gorzko może.
A teraz płaczę, choć suche me oko,
Płaczę łzą serca, co, skryta głęboko,
Jak szloch dziecinny, nie lśni u powieki,
Lecz serce pali i truje na wieki.
Nikt jej nie widzi, nikt jej nie obaczy,
Bóg tylko jeden wie, co ona znaczy,
Bóg jeden tylko — bo On jeden zdoła
Policzyć cierpienie w wieńcu twego czoła.
Ja ich nie liczę, ja tylko je czuję,
Bom wziął je wszystkie w głębię mojej duszy,
Jak gdyby moje; każden z nich mi pruje
Serce kolcami i twoich katuszy
Odbite widmo tak stoi nade mnę
W dzień każden biały i w każdą noc ciemną,
Żem, twoją całkiem okryty żałobą,
Przelał się w ciebie i przestał być sobą.
Temu, co czuję, nie szukaj imienia!
Na co słowami kazić świętość myśli?
Co nikt nie dozna i nikt nie okryśli,
to żyje we mnie wiecznością cierpienia.
Daj mi twą rękę w tej chwili rozstania —
Ta chwila nigdy już dla mnie nie minie,
Ten dzień w mej duszy nigdy nie upłynie,
Bo w świecie ducha nie ma pożegnania!...
-
Heinrich Heine
Lilija na skwarze dziennym
Lilija na skwarze dziennym
W promieniach słońca umiera,
Uchyla główkę tęskniącą,
Ku mrokom nocy spoziera.
Księżyc, liliji kochanek,
Budzi ją ze snu uściskiem,
Lilija w niebo skroń wznosi,
Ulata wonnym połyskiem.
Ulata wonią kielicha,
Rozwiera pączek ust błogi,
Drży, marzy, cierpi i wzdycha
Rozkoszą miłości i trwogi.
Przełożył
Adam Mieleszko-Maliszkiewicz
-
Pozostali
List
Józefa Bąkowska
Chciałam list pisać do ciebie
Na listku róży,
Lecz listek mógłby zaginąć
W chaosie burzy;
Chciałam na skrzydłach motyla
Złoconym wzorem
Pisać do ciebie, lecz motyl
Ginie wieczorem.
Chciałam list oddać zdrojowi
W górach szumnemu,
Ale zdrój mógłby list odnieść
Komu innemu;
Więc chciałam list rzucić z gwiazdą
W dół spadającą,
Lecz duszę by twą paliła
I tak gorącą!
Chciałam znów list mój zaczepić
O błysk na niebie,
Ale się pałam, by piorun
Nie zabił ciebie!
I tak nie zjawia się poseł
Dosyć bezpieczny,
A list mój leży do ciebie
Taki serdeczny.
-
Julian Tuwim
List do pewnej paryżanki
Chętnie bym z Panią pochodził
Po wiosennym Panamie,
Odrodziłby mnie, odmłodził
Pierwszy paryski kamień.
Chętnie bym z Panią postał
Przy byle wystawie modnej,
Szczęśliwy, że mi los dał
Znów stać na nogach swobodnie.
Chętnie bym z Panią posiedział
Gdzieś w knajpce na bulmiszku,
Wypiłbym kilka kieliszków...
Czego? Już ja bym wiedział.
Chętnie bym z Panią pojeździł
Po elizejskich szampach,
Wieczorem, gdy się gwieździ
Złoty niebiański szampan.
I chętnie bym z Panią poleżał
Po dniu tak pięknie spędzonym
(Niech Pani zapyta się męża,
A ja się dowiem u żony).
-
Konstanty Ildefons Gałczyński
List jeńca
Kochanie, moje kochanie,
dobranoc, już jesteś senna —
i widzę twój sen na ścianie,
i noc jest taka wiosenna!
Jedyna moja na świecie,
jakże wysławię twe imię?
Ty jesteś mi wodą w lecie
i rękawicami w zimie.
Tyś szczęście moje wiosenne,
zimowe, latowe, jesienne —
lecz powiedz mi na dobranoc,
wyszeptaj przez usta senne:
za cóż to taka zapłata,
ten raj przy Tobie tak błogi?...
Tyś jesteś światłem świata
i pieśnią mojej drogi.
-
Leopold Staff
List z jesieni
Czekam listu od Ciebie... Tam Południa słońce
I morze mówi z Tobą... U mnie długa słota,
Samotność, jesień, chmury i drzewa więdnące...
Dziś pogoda... Lecz słońce chore — jak tęsknota...
Nim wyślesz, włóż list w trawę wonną albo w kwiaty,
Bo tu żadne nie kwitną już... Niech go przepoi
Spokój, woń słońca, szczęście Twej bliży i szaty —
Albo go noś godzinę w fałdach sukni swojej...
A papier niechaj bedzie niebieski... Bo może
Znów przyjdą chmury szare, smutne, znów na dworze
Słota łkać będzie, kiedy list przyjdzie od Ciebie;
Skarżyć się będą drzewa, co więdną i mokną,
A ja, samotny, może znów będę przez okno
Patrzał za małym skrawkiem błękitu na niebie...
-
Johann Wolfgang Goethe
List zakochanej
Jedno spojrzenie, miły, twoich oczu
I na mych ustach jeden pocałunek —
Czyż może znaleźć upojniejszy trunek,
Kto choć raz w życiu tę słodycz ich poczuł?
Z dala od Ciebie żyjąc na uboczu
Tobie poświęcam mą myśl i frasunek;
Serce potrąca wciąż tę samą strunę
Jedną, jedyną... i łzy płyną z oczy.
Po licu spływa łza i zaraz wysycha;
Kocha mnie — myślę — więc czemuż w tę miłość
Mam nie uwierzyć, choć taka daleka?
O, usłysz skargę mych miłosnych wzdychań!
Twa wola moim szczęściem — i mą siłą —
Daj znak, na który me serce tak czeka.
-
Maria Konopnicka
Listy II
Nie było dla nas godziny ni chwili,
W której by serce do serca gadało.
Jeśliśmy kiedyś ze sobą mówili,
Tak obojętnie i zimno i mało
I tak, jak mówią na drożnej krawędzi
Przelotne ptaki, gdy wicher je pędzi.
Ale w powietrzu, z którego twe usta
Brały swój oddech, zostało się drżenie...
I już ta przestrzeń nie była mi pusta,
Bo w niej utkwiło to nasze milczenie
I niosły się w niej, jako kwietne puchy,
Nie wymówionych słów dźwięki i duchy.
Dziś w tej muzyce zasłuchana stoję
Na wpół radośnie, a na wpół boleśnie...
Znam każdy ton jej, lecz złożyć się boję
Z tonów tych strofy, akordy i pieśnie.
Lecz gdy się w sobie ukoję, uciszę,
Strofy te czuję i pieśni te słyszę.
Tak harfa, stojąc w samotnej ustroni
Z pełnymi struny miłosnej tęsknoty,
Nagle się sama wśród ciszy rozdzwoni
I wyda z siebie głos i akord złoty.
A choć jej promień nie trąci miesiąca,
Srebrnymi szmery jest cała drgająca.
-
Maria Konopnicka
Listy III
Ty i wieczór letni, cichy,
W jeden mi się zwiewa cień...
Piją rosę róż kielichy,
Co omdlały w skwarny dzień.
W długiej, mrocznej gdzieś alei
Widzę z dala drogi cień...
Piją rosę róż kielichy,
Co omdlały w skwarny dzień.
Ramię twoje mnie otacza,
Jak kotara, spada cień...
Piją rosę róż kielichy,
Co omdlały w skwarny dzień.
Ust twych chwytam płomień cichy:
Tysiąc gwiazd rozbłyska w cień...
Piją rosę róż kielichy.
Co omdlały w skwarny dzień.